Przezwyciężenie siebie wymaga mocy"
Tao Te Ching
Powinnam powiesić sobie te słowa, we wszystkich widocznych miejscach w mieszkaniu:))
Nieustannie mam poczucie braku czasu. Jednocześnie mam świadomość, że nie brak czasu jest przyczyną, ale brak wewnętrznej mobilizacji. Okazuje się, że bycie na emeryturze wymaga stałej mobilizacji, wyznaczania sobie celów i terminów. W przeciwnym razie, człowiek szwenda się po domu powolutku, nieśpiesznie... Chodzi spać coraz później, wstaje coraz później, słowem ogólne rozprężenie. Nie lubię w sobie tego stanu, drażni mnie. Powinnam znaleźć sobie jakieś nowe wyzwanie..... inaczej ugrzęznę w luksusie życia bez wyzwań.
Trzecia poduszka zbliża się ku końcowi, ale to nie jest wyzwanie. W ramach odpoczynku od poduszki, postanowiłam zadbać o elegancję świątecznego stołu. Normalnie używam papierowych serwetek, bo ładne:)), we wzorki, jakie się tylko zamarzą i prać nie trzeba, ale... czasami mam ochotę zaszaleć (cóż, szaleństwa objawiają się różnie) i nakryć stół używając innych materiałów. Tym razem będą to lniane serwetki, przystrojone białymi frywolitkowymi opaskami. Dlaczego żółte? Ponieważ święta są właśnie takie, Białe - jak pierwsze wiosenne bazie i żółte - jak jak pisklęta.
Tak rozpędziłam się z frywolitkami, że powstała jeszcze zakładka. Błękitna - jak niebo w słoneczny dzień:)
I celem porównania: Tofi w lutym 2014 r.