niedziela, 22 listopada 2015

Spotkanie

Rękodzielnictwo, zeszło na dalszy plan, z powodu przeprowadzki ale nie samym remontem się żyje. Miałam przyjemność poznać osobiście Jagodę z bloga wydziergane nocą i ponowie spotkać się z Violą z bloga koraliki i druciki. Spędziłam w ich towarzystwie wspaniałe popołudnie, posłuchałam koralikowych mistrzyń, naoglądałam się cudów!!!!. Zostałam obdarowana, po królewsku!






 Właściwie, po takich pracach, to już tylko milczenie w zachwycie, ale......moje szydełkowe dokonania, są akurat na miarę dziecięcego zachwytu i z takim założeniem je robiłam:)))
ciąg dalszy różowych laleczek i śnieżynek:)))


Piątkowe spotkanie wzbudziło we mnie tęsknotę..... ja też tak chcę!!!!!!!!
Dziękuję Wam dziewczyny, za wszystko:)))), nawet za moje nowe pragnienia:)))




środa, 11 listopada 2015

Składanie życia...

15 października 2012 roku napisałam post Patrzę z boku  o tym, że powinnam "pozbierać klocki " i budować budować życie od nowa. Od tamtego czasu, trzy razy przeprowadzałam się. Zamieszkałam w całkiem nowym mieszkaniu Przeprowadziłam się... , nie odnalazłam się tam. Wymyśliłam, że wrócę do innego miejsca, które podobnie, jak "Raj" , stworzyłam od zera Zmiany, zmiany, zmiany, nie, nie odnalazłam się. Co zrobiłam? jak to ja Kolejny raz.  Tu nie było źle, piękne osiedle, pośród kwiatów i drzew, jeden wielki ogród, mnóstwo miejsca na spacery z psem. Fajnie, mam czas tylko dla siebie, żadnych obowiązków, zdrowie, stosownie do wieku:)). Można powiedzieć, wymarzona sytuacja, ale czuję się jakbym żyła za szybą... i przyjechał na kilka dni syn z rodziną. Dom nabrał życia, wszędzie było pełno wnuczki, nie powiem, chwilami czułam się zmęczona:)) po ich wyjeździe, nareszcie ZROZUMIAŁAM! Być może, nie stworzę już nowego związku i będę sama, ale chcę być w pobliżu rodziny, syna, synowej, wnuczek. W moim przypadku, proces decyzyjny przebiega szybko:))) jest decyzja, jest działanie:)))

 Zmieniłam wszystko w moim życiu! 
Spakowałam się i wyjechałam na drugi koniec Polski:)) Sprzedałam nieruchomość w Lublinie, kupiłam w Bielsku-Białej. Szczęśliwie się złożyło, że w tym samym szeregowcu, w którym mieszka syn rodziną i od lipca 2015 r. jestem bielszczanką:)))). 
Była to ogromna operacja logistyczna, ale poradziłam sobie i to jest najważniejsze! Oczywiście miałam mnóstwo wątpliwości, czy dobrze robię, czy nie popełniam poważnego życiowego błędu. Teraz, z perspektywy kilku miesięcy, od zamieszkania w Bielsku-Białej, stwierdzam - dobrze zrobiłam! Dalej jestem sama, ale odzyskałam poczucie bezpieczeństwa, cieszę się, kiedy starsza wnuczka przybiega do mnie, po powrocie z przedszkola, kiedy patrzę, jak młodsza,coraz sprawniej stawia pierwsze kroki, już nie czuję się "za szybą", mam swój krąg przynależności, to daje spokój.

Gliniany kogutek "Pożegnalny" własnoręcznie ulepiony przez koleżankę. Ma strzec, mojego nowego domowego ogniska:)))



Teraz robię to, co wymyślą wnuczki. np. kotek
 albo laleczki na choinkę


Próbuję przygotować nowe kwiaty,ale chyba wyszłam z wprawy:)) 


Pozdrawiam Was serdecznie. Tęskniłam za Wami.