środa, 11 listopada 2015

Składanie życia...

15 października 2012 roku napisałam post Patrzę z boku  o tym, że powinnam "pozbierać klocki " i budować budować życie od nowa. Od tamtego czasu, trzy razy przeprowadzałam się. Zamieszkałam w całkiem nowym mieszkaniu Przeprowadziłam się... , nie odnalazłam się tam. Wymyśliłam, że wrócę do innego miejsca, które podobnie, jak "Raj" , stworzyłam od zera Zmiany, zmiany, zmiany, nie, nie odnalazłam się. Co zrobiłam? jak to ja Kolejny raz.  Tu nie było źle, piękne osiedle, pośród kwiatów i drzew, jeden wielki ogród, mnóstwo miejsca na spacery z psem. Fajnie, mam czas tylko dla siebie, żadnych obowiązków, zdrowie, stosownie do wieku:)). Można powiedzieć, wymarzona sytuacja, ale czuję się jakbym żyła za szybą... i przyjechał na kilka dni syn z rodziną. Dom nabrał życia, wszędzie było pełno wnuczki, nie powiem, chwilami czułam się zmęczona:)) po ich wyjeździe, nareszcie ZROZUMIAŁAM! Być może, nie stworzę już nowego związku i będę sama, ale chcę być w pobliżu rodziny, syna, synowej, wnuczek. W moim przypadku, proces decyzyjny przebiega szybko:))) jest decyzja, jest działanie:)))

 Zmieniłam wszystko w moim życiu! 
Spakowałam się i wyjechałam na drugi koniec Polski:)) Sprzedałam nieruchomość w Lublinie, kupiłam w Bielsku-Białej. Szczęśliwie się złożyło, że w tym samym szeregowcu, w którym mieszka syn rodziną i od lipca 2015 r. jestem bielszczanką:)))). 
Była to ogromna operacja logistyczna, ale poradziłam sobie i to jest najważniejsze! Oczywiście miałam mnóstwo wątpliwości, czy dobrze robię, czy nie popełniam poważnego życiowego błędu. Teraz, z perspektywy kilku miesięcy, od zamieszkania w Bielsku-Białej, stwierdzam - dobrze zrobiłam! Dalej jestem sama, ale odzyskałam poczucie bezpieczeństwa, cieszę się, kiedy starsza wnuczka przybiega do mnie, po powrocie z przedszkola, kiedy patrzę, jak młodsza,coraz sprawniej stawia pierwsze kroki, już nie czuję się "za szybą", mam swój krąg przynależności, to daje spokój.

Gliniany kogutek "Pożegnalny" własnoręcznie ulepiony przez koleżankę. Ma strzec, mojego nowego domowego ogniska:)))



Teraz robię to, co wymyślą wnuczki. np. kotek
 albo laleczki na choinkę


Próbuję przygotować nowe kwiaty,ale chyba wyszłam z wprawy:)) 


Pozdrawiam Was serdecznie. Tęskniłam za Wami.

10 komentarzy:

  1. Kilka razy zastanawiałam się co u Ciebie słychać. Dobrze, że wróciłaś do blogowania. Mam nadzieję, że w wolnej chwili napiszesz mi swój nowy adres. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janeczko, droga moja! nawet, jak nie byłam aktywna, to i tak "podglądałam" Twoje dzieła:))
      Oczywiście, że napiszę Ci nowy adres:)))

      Usuń
  2. No, nareszcie:):) To właśnie należało teraz zrobić:) Wrócić do blogowania:) Kocur jest świetny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, trochę to trwało, ale wiesz.... łatwo nie było:)) i czasami łatwo nie jest:)). Dzięki za uznanie dla kocura. Kosztował mnie kilka wieczorów. Prułam go chyba ze dwa razy.

      Usuń
  3. Skoro już wędrówkę w poszukiwania swego miejsca zakończyłaś, to mam nadzieję, że teraz powrócisz do blogowania i będziesz nasze oczy cieszyć swymi dziełami i pisaniem. Nie martw się kwiatkami- teraz, gdy odnalazłaś swe miejsce wprawa w robieniu kwiatków wróci a "dzierganie" drobiazgów dla dzieci z całą pewnością da Ci dużo radości, kto wie czy nie więcej niż z "nawijania" kwiatków. Dwie małe dziewczynusie to z całą pewnością wdzięczne modelki, a robienie tych małych sweterków , sukienusi i różnych dziewczęcych drobiazgów to spora frajda.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Annabell, cieszę się, że jesteś, mimo, że mnie długo nie było:)). O tak! to ogromna frajda patrzeć, jak maluchy potrafią cieszyć się, chociażby z tych szydełkowych laleczek:))
      Pewnie, że wrócę do blogowania, tęskniłam za wami.
      Serdeczności:))

      Usuń
  4. Jak się cieszę, że wszystko dobrze! Ogromne zmiany nastąpiły ale najważniejsze, żebyś znalazła swoje miejsce. Mam nadzieję, że to tu i teraz bo rodzina choćby i czasem psuła nerwy to jednak jest najważniejsza. Ściskam cieplutko.
    A! I kogutek jest obłędny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zmiany ogromne. Czasem trzeba podjąć radykalne decyzje. Liczę na to, że nowe miejsce okaże się dla mnie szczęśliwe, zresztą już tak jest, potrzebowałam rodziny w pobliżu, a nie na drugim końcu Polski.
      Masz rację, udał się mojej kumpelce kogutek:)), mam obiecaną kurkę, żeby biedaczek nie czuł się osamotniony:))
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Cieszę się,że znalazłaś swoje "miejsce na ziemi" bo dzięki temu mogłam Cię osobiście poznać i spędzić w Twoim towarzystwie kilka przemiłych godzin. Dziękuję za cudowne spotkanie !!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagodo, cała przyjemność po mojej stronie:))) Dziękuję za wszystko!!!!

      Usuń