poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Cudzoziemka

Często dopada mnie bezsenność, w głowie kłębią się myśli, przypominają zdarzenia, dobre i złe, jakieś urywki rozmów.... Tym razem, wróciły do mnie słowa, mojego śp. męża: wszystko jest po coś.... Nawet, jeżeli nie rozumiesz, nie zgadzasz się z tym, co cię spotyka, wszystko jest po coś... Nagle odnalazłam sens w tym, co spotkało mnie w ostatnich latach. Tym sensem, jest moja wnuczka - Cudzoziemka! Mimo, że urodziła się w Polsce, mieszka w Polsce, jak jej rodzice, jest cudzoziemką i zawsze nią będzie. Po jej narodzinach, przez krótki czas łudziliśmy się z mężem, że los ją oszczędzi ale tak się nie stało. Badania słuchu wykazały, że ma duży obustronny niedosłuch. Nie zostanie zaimplantowana, pozostaje codzienna, żmudna rehabilitacja.
Wiadomo, że będzie migała, ponieważ rodzice migają (paradoksalnie to jej szczęście, że ma głuchych rodziców) będzie to jej język naturalny. Z pewnością bez problemu poradzi sobie w świecie głuchych, ale pozostaje cała reszta mówiącego i słyszącego świata.
Gdyby w moim życiu nie nastąpił kataklizm, mieszkałabym kilkaset kilometrów od Małej i jej rodziców. Dzisiaj w nocy zrozumiałam, że naprawdę wszystko jest po coś! Gdyby nie życiowa tragedia nie zdecydowałbym się na przeprowadzkę. Teraz jestem tu po ty, by pokazać małej cudzoziemce dźwięki. Nie, to nie błąd, dźwięki  trzeba pokazać. Pokazać, jak złożyć usta i jak oddychać, aby powstało "a", co zrobić, by powstał dźwięk "b" i tak po kolei cały alfabet, a potem sylaby, potem słowa, potem...... Już w przeszłości to robiłam, mój głuchy syn, jakkolwiek nigdy nie przestanie mieć trudności w rozumieniu mowy i zawsze będzie cudzoziemcem, zdobył wyższe wykształcenie, jest samodzielny i jestem z niego dumna:)) Zrozumiałam, że jestem tu właśnie po to, by dać Małej szansę, na wykorzystanie wszystkich możliwości, jakie w niej drzemią. Logopeda raz w tygodniu, to dużo za mało na sukces. Cała praca powinna odbywać się w domu, codziennie, przy każdej nadarzającej się okazji. Rodzice robią dużo, ale dźwięków jej nie pokażą, bo sami mają z tym problem.
Próbowałam Małą uczyć od momentu, kiedy tu jestem, ale już wiem, że to musi być planowa, przemyślana i systematyczna praca. No to, wracamy do przeszłości:)) wyciągnęłam swoje notatki i książki z fonetyki i logopedii sprzed 30 lat, uaktualniam swoją wiedzę o nowości i do dzieła!
Mój mąż miał rację. Wszystko jest po coś! Nawet, jak bardzo boli.
Trzymajcie kciuki za nasze powodzenie:))

10 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki. Też wierzę, że wszystko jest po coś, tylko czasami trudno się z tym pogodzić a tym bardziej zrozumieć.Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, po prostu idę do przodu i robię, co do mnie należy. Serdeczności.

      Usuń
  2. Trzymam, trzymam, to bardzo ważne zadanie dla Ciebie.I wiesz- to bardzo dobrze, że masz teraz przed sobą tak ważne zadanie, że czujesz się potrzebna. To takie szczęście w nieszczęściu.Pisz czasem o tej rehabilitacji, to naprawdę ciekawe a i może niektórym pomóc, bo ćwiczenia z logopedii są ważne nie tylko w niedosłuchu ale i w nauce poprawnego wymawiania słów. Wielu dzieciom musi pomagać logopeda.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę pisała, jak sobie radzimy. To trochę wzajemna nauka, ja uczę mówić, Mała uczy mnie migać:)) Nie wiem, czy podzielasz moje zdanie, ale myślę, że logopeda bardzo przydałby się co najmniej 80% dorastających panienek. Nie wiem skąd bierze się maniera zmiękczania głosek "ci",
      "cie","si" itd. takie, "słodkie
      maleństwa". Niestety słyszę to też z ust tzw. celebrytek i krew mnie zalewa. Kto uczył je języka polskiego???? Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Piękne jest to, że dzielisz się sercem, swoim doświadczeniem i mądrością. Żeby pomóc takiemu dziecku to żmudna, ciężka praca. Ale Ty już raz ją wykonałaś. Ty wiesz ile to przynosi trudu ale i radości. Ja co prawda nie długotrwale, ale przez dłuższy czas musiałam zostać logopedą mojego syna, więc poniekąd znam problem.
    Dziel się z Małą światem jaki możesz jej pokazać, a na pewno obie odniesiecie sukcesy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej będę się próbowała coś zrobić. Jak pracowałaś z własnym synem, to wiesz ile trzeba cierpliwości i pomysłów, aby zachęcić dziecko do współpracy. No cóż trzeba będzie uruchomić wszystkie pokłady kreatywności:))

      Usuń
  4. Trzymam mocno i powodzenia,:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Elfi bardzo mnie wzruszyła opowieść o tulipanie(zamyśle przekazania go następnym pokoleniom), a także historia Twojej wnuczki. Za oba Twoje "projekty"(ten edukacyjny i ogrodniczy)trzymam kciuki, dopinguję Was i będę tu zaglądać, by sprawdzić czy napiszesz o postępach w pokazywaniu dźwięków. Pozdrawiam całą Rodzinę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, miło mi Cię gościć:)) Trzymaj kciuki, bardzo mi się przyda. Tak, będę opowiadała o naszej pracy, może komuś się przyda, może kogoś zainspiruje? Serdecznie ozdrawiam i oczywiście zapraszam, zaglądaj, jak najczęściej.

      Usuń