środa, 6 kwietnia 2016

Wiosennie

Święta były takie sobie (: Złapałam jakiegoś wirusa, kichałam, prychałam.... lepiej nie mówić. 
Na szczęście mam to już za sobą, mogę oddać się przyjemnościom.  Największą przyjemnością tego tygodnia była wizyta u Violi. Myślałam, że będzie to zwykłe spotkanie, myliłam się. Viola wraz z mężem zabrali mnie na wycieczkę w takie cudne miejsca: 
Mirów


  zamek w Bobolicach

 Były jeszcze stare kamienne spichrze/stodoły, ale nie mam zdjęć i nie pamiętam nazwy miejscowości. Było jeszcze źródło wytryskające ze skał i wspaniały kwitnący las.


Viola, chyba nie pokazywała, to ja pokażę. Pastelowy naszyjnik z bransoletką.
 Były pogawędki przy pysznym cieście i kawie i w ogóle spędziłam wspaniały dzień w miłym towarzystwie.

Po takim początku tygodnia, nabrałam sił do wiosennych porządków. Ogród zaczynam od początku. Tak zmieniał się od momentu, kiedy go kupiłam jesienią 2014 r.

Jesień 2014 r.
Pierwsze spojrzenie:  zaniedbany, zarośnięty bluszczem. Z obu stron obsadzony tujami, co dodatkowo ograniczało i tak wąski skrawek ziemi.

 Na środku, zapuszczone oczko wodne, z jakimiś resztkami tataraku.

 Jesienią wykonałam tylko najpilniejsze prace. Wycięłam chore krzewy, kilka drzewek, które nie pasowały do mojej wizji małego ogrodu i wróciłam do Lublina.


Lipiec 2015 r. 
Tak to było, kiedy na dobre sprowadziłam się do nowego domu.
 Okazało się, że rośnie kilka odmian floksów/płomyków wiechowatych. Różanecznik, zarażony jakąś choroba grzybową - do wycięcia. Długo zastanawiałam się nad oczkiem wodnym - siedliskiem komarów. Okazało się dość głębokie - ok. 150 cm. Doszłam do wnioski, że jego głębokość, będzie zagrożeniem dla moich małych wnuczek
 Decyzja zostało podjęta - do likwidacji. 
Lilie wodne oddałam do innego oczka.

Wiosna 2016. 
Wszystkie tuje rosnące po mojej stronie zostały wycięte. Zyskałam więcej przestrzeni i światła. Bluszcz porastający ściany i płot został usunięty W miejsce po tujach, wstawiłam ażurowe drewniane panele i obsadziłam je wiciokrzewem japońskim i winoroślą. Już czekam na pyszne winogrona:)) Niestety na efekt trzeba jeszcze poczekać

Ogród budzi się.
Z niepokojem zaglądam czy przetrwały rośliny, przywiezione z mojego lubelskiego ogrodu, ale są:))




Znacie żółte zawilce? na razie zakwitła tylko jedna roślinka ale i tak się cieszę, bo bałam się, że nie przetrwały ubiegłorocznej podróży przez pół Polski. 

Janeczko dziękuję za piękna świąteczną kartkę, dotarła do mnie z lekkim opóźnieniem ale jest:)))

8 komentarzy:

  1. Wg mnie wprowadziłaś b. dobre zmiany. Jakby na to nie spojrzeć to oczko wodne jest zawsze siedliskiem komarów, więc nawet gdyby nie miało 1,50m to lepiej go nie mieć. Myślę, że za rok ogród będzie jeszcze ładniejszy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz byłe oczko wodne będzie skalniakiem. Ogród z każdym miesiącem będzie ładniejszy, z niecierpliwością czekam aż rozkwitnie biały i granatowy Clematis.

      Usuń
  2. Również uważam, że zmiany ogrodowe wyjda na dobre. Już wygląda piękniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że powoli, na razie pusta przestrzeń, zapełni się kolorami.

      Usuń
  3. Ja też myślę że wygląda pięknie i już wpraszam się na kawę w ogrodzie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Napracowałaś się, ale warto było. Ogród zdecydowanie zyskał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, trochę się napracowałam, ale jaka satysfakcja z wykonanej pracy:)))

      Usuń