środa, 11 maja 2016

Cudzoziemka - kakao, kawa, kot, k......

"K" nie jest łatwe, tego dźwięku nie widać, jak np. "M". Wiecie jak pokazać "M"? Należy przyłożyć palec dziecka do swojego nosa i wymawiać - mmmmm. Dziecko widzi układ ust i czuje drgania skrzydełka nosa. Bez problemu potrafi to powtórzyć i powstaje - "m", ale z "k" nie jest łatwo: nie słychać, nie widać, nie czuć drgań. Co zrobić, by wydobyć ten nieszczęsny dźwięk? Należy siąść z dzieckiem przed lustrem (duże lustro w którym zmieszczą się dwie twarze, to podstawowa pomoc naukowa), bardzo szeroko otworzyć usta, w ten nienaturalny sposób wymawiać - K. Trzeba zwrócić uwagę dziecka na to, że język idzie do tyłu i dotyka podniebienia miękkiego. My słyszący, nawet nie myślimy o tym, co zrobić, by wydobyć dźwięk, niesłyszące dziecko musi: po pierwsze - zrozumieć, co ma zrobić, po drugie - odpowiednio ułożyć język,  nie jest to proste, po trzecie -wykonać dość mocny wydech. Połączyć wszystko razem i powiedzieć - K. Nie zawsze wychodzi za pierwszym razem, prawie nigdy nie wychodzi.  Aby pomóc, należy szpatułką albo łyżeczką cofnąć języczek dziecka i przytrzymać w odpowiedniej pozycji. Jak dzieciak nie zbuntuje się i da sobie pogmerać w buzi, można próbować po raz kolejny:))).
Niby wiem, jak to zrobić, ale ani w przypadku mojego syna, ani z wnuczką, sama nie poradziłam sobie. Opór materii, żadne z nich nie dało sobie włożyć szpatułki do ust. Na logopedii, początkowo były trudności, bo nijak "K" nie chciało się wydobyć. Wychodziło tylko chrząknięcie. Bałam się, że nic z tego nie będzie. Surdologopeda zaniepokoiła mnie, mówiąc że czasami ,wcale nie udaje się wypracować dźwięku - K.
Zabrałam się do pracy, wydobywałam z siebie Himalaje inwencji, by Mała nie zorientowała się, że wszystkie głupie babcine pomysły mają jeden wspólny mianownik - zmusić Małą do pracy, ale tak, żeby nie zauważyła, że pracuje:))). Dlatego, za każdym razem, kiedy Mała przychodziła do mnie, zaczynałam wymyślać różne krótkie historie. Muszą być bardzo krótkie, bo uczymy się mówić, długich zdań nie uda się powtórzyć i następuje odmowa współpracy. Poza tym muszą opisywać proste zdarzenia, by dało się narysować (Mała lubi rysować). Zdania muszą być absurdalne, na poziomie rozumienia pięcioletniej dziewczynki, to bardzo śmieszy Małą i chętnie je powtarza np. kura pije kakao, koza kopie kota, koala kupi kawę  i wszystko inne, co ma w sobie dużo - K. 
Kozy, kury, koty i koale i wszystkie inne zwierzęta na K, nawet nie podejrzewają, co robiły przez ostatnie dwa tygodnie:)) Efekt? Na ostatnich zajęciach z surdopedagogiem, Mała dostała nagrodę w postaci pluszowego konika. Babcia dostała pochwałę i spojrzenie pełne uznania.  Mała nauczyła się wymawiać głoskę "K" w różnych konfiguracjach (ka, ko, ke, ku .....). Teraz mogę się przyznać - bałam się tego "K", dla głuchego dziecka jest bardzo trudne, ale udało się! Z tym większą nadzieją, zabieram się do dalszej pracy.
Zwieńczeniem sukcesu, jest mój tulipan z poprzedniego postu:) Zakwitł.



Miłego dnia:))


5 komentarzy:

  1. To naprawdę wspaniałe ! I jak dobrze, że mieszkasz tuż obok i możesz wnusi pomóc! Każda rehabilitacja dziecka jest naprawdę trudna, właśnie głównie z powodu tego, że trzeba to wszystko wciąż powtarzać, do znudzenia, do znienawidzenia. Coś wiem o rehabilitacji ruchowej, bo swoją rehabilitowałam codziennie w domu z powodu idiopatycznej skoliozy, od 6 roku życia do pełnoletności.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzielne jesteście:) Tulipan piękny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Elfi-te Twoje historyjki dla wnuczki z "k" przypomniały mi, jak matka próbowała uczyć mnie języka niemieckiego za pomocą wierszyków: mama-muter, masło- butter, ławka-bank, szafa-szrank. Trzymak kciuki za cierpliwość Was obu i za Twoją dalszą inwencję. Do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia! tulipan piękny.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie, że się udało! Świetnie sobie radzicie :* I cieszę się, że tulipan zakwitł. Będzie miał dalszą część histori do przekazania ;)

    OdpowiedzUsuń