poniedziałek, 10 października 2016

Jesień - piękniejsze oblicze

Spotkałam Jesień, nie szukałam jej, sama przyszła. Chyba wie, że za nią nie przepadam, ponieważ ciągnie za sobą zimę. Dlatego, głęboko schowała,  wszystkie swoje paskudne zagrywki, jak: krótkie dnie, zimny wiatr, ciężkie ołowiane chmury pełne deszczu ze śniegiem. Kusiła mnie łagodnością, dmuchała ciepłym wietrzykiem, świeciła łagodnym słońcem, obiecywała jeszcze więcej, jak tylko wyjdę z domu. Zaufałam jej, wyszłam, poszłam prosto przed siebie. Dobrze zrobiłam, jesień nie kłamała:)), To jej piękniejsza wersja:

Otworzyłam drzwi, a ona, rzuciła mi pod nogi klonowy liść. Pomyślałam, jaki ładny. Wracając ze szkoły, zbierałyśmy liście, zasuszałyśmy w książkach, a na przerwach sprawdzałyśmy, kto ma ładniejsze. Schyliłam się po niego:)).
                              
Podniosłam głowę, a ona (ta Jesień), miga mi czymś czerwonym w oddali. Poszłam sprawdzić, co ona tam ma?  No tak, dzikie wino oplątało drzewo.

Idąc za jesienią, zawędrowałam na Dębowiec, a tam wielu, którzy dali się jej skusić.

 Miałam wypić  w schronisku, tylko herbatę ale kusicielka, podsunęła mi pod nos, pierogi z jagodami. No kto by się oparł?

 Zamachała do mnie żółtym liściem, popatrzyłam w tę stronę,

a ona: "chodź, nie chcesz zobaczyć, co jest za zakrętem"? Chciałam...
 

Za zakrętem, pędy przekwitłej naparstnicy. Na pewno była śliczna, jak kwitła, cóż... jesień już nie kwitnie. 

 a to? chyba goryczka, też już przekwitła - szkoda.

Kolejne żółte liście, tym razem buczyna
                                  
 To ładne drzewo, gładka, szara kora pnia, trudno pomylić z innym drzewem. 

Miałam już wracać. Drzewa, jak drzewa, kwiaty przekwitły.  Czas wracać, szlak prowadzi dalej, czy na pewno chcę tam iść?  Stoję i łamię się. Słyszę, jak Jesień szeleści opadłymi liśćmi: "no chodź! nie łam się, coś ci jeszcze pokażę. mam jeszcze kilka niespodzianek. No nie daj się prosić. Napasłaś się pierogami, trzeba je spalić".  Podła, pierogi będzie  mi wymawiała!  Ale ma rację, trzeba je spalić. No to idę! 
  

Za następnym zakrętem, tuż przy ścieżce. Co to? Podejdę bliżej. Tak, już wiem!  Nie dam się zwieść biedronce, nie będę dotykała. Ma piękną łacińską nazwę Atropa belladonna. Grecka bogini przeznaczenia nosiła imię Atropos. Od niej zależała długość ludzkiego życia. Belladonna - piękna pani. To jedna z najbardziej jadowitych roślin na świecie. Piękna, niebezpieczna, cała składa się z atropiny, w takim stężeniu, że zjedzenie kilkunastu jagód, przyprawia dorosłego człowieka o śmierć. Nawet liście są trujące. Można tylko patrzeć i podziwiać. Mam nadzieję, że biedronka też o tym wie:)



 Brr... zrobiło się jakoś strasznie, pomyślałam o Neronie, trucicielce Lokuście i ich ofierze niewygodnym, przyrodnim bracie Nerona - Brytaniku. Otruto go wywarem z belladonny.

Idę dalej, ale dalej nie jest lepiej. Naparstnica (Digitalis purpurea) - kolejna trucicielka,  może cię zabić, możne cię wyleczyć. Ta piękność zawiera glikozydy. W odpowiednim stężeniu, wspomagają serce, przedawkowane - zatrzymują serce. Jesień chyba mnie nie lubi. Niby pokazuje, co ma pięknego, ale cały czas mówi: "Uważaj! Nie będziesz ostrożna - będziesz miała poważne kłopoty". Czyli coś w rodzaju: podziwiaj mnie, ale mnie nie dotykaj. Na szczęście, rozumiem ostrzeżenia i bardzo ich przestrzegam.
Młoda naparstnica, w przyszłym roku zakwitnie

Uciekam stąd! Może dalej będzie lepiej?  Między krzakami widzę coś niebieskiego!
Jest pięknie, ale nie jest lepiej! To Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea) Jej liście zawierają gencjopikrynę,a korzenie gencjaninę i gencjanidynę. Dalej to samo: "Patrz! nie dotykaj, a już na pewno nie jedz!" 
 Trafiła mi się jakaś ścieżka przetrwania! Czy tu wszystko jest takie niebezpieczne?

Jest! znalazłam coś, co mnie nie otruje. Nawet więcej, wyleczy i wyżywi gdyby zaszła taka potrzeba.
To łopian. Nasiona w zaschniętych kwiatostanach są przysmakiem szczygłów. Nie widzę ich tu. Czy w górach są szczygły?  Łopian jest rośliną leczniczą, wspomaga leczenie wielu chorób. Ogonki liściowe i korzenie są jadalne. Można jeść na surowo, można kisić. W Japonii, Chinach, na Jawie uprawiany jest jako warzywo. Nareszcie coś bezpiecznego.


Podbudowana myślą, że Jesień może nie ma wobec mnie całkiem złych zamiarów, idę dalej.  Dalej było już tylko lepiej. Najwyraźniej, Pani Jesień uznała, że wystarczająco mnie wystraszyła, 

Złagodniała, pokazała mi ostatnią w tym sezonie borówkę czarną (Vaccinium myrtillus),  w moich stronach zwaną jagodą.  Kolejna, co nie otruje, a nakarmi i wyleczy w razie potrzeby:))

Najciekawsze, było na końcu. Orzeszki buków. Nigdy nie widziałam ich na żywo. Jakie ładne! 


 Na pożegnanie, Jesień pomachała mi przekwitłą gałązką dziurawca. Prawda, że ładny?

Jesień... pokazała mi swoją piękniejszą stronę. Chociaż ciągle groziła mi utratą życia. gdybym była nieuważna:)) Nie jest jednak, taka zła, pomachała dziurawcem, dając do zrozumienia: "uspokój się nic ci nie zrobię":))
Dlaczego tak myślę? To proste. Dziurawiec jest rośliną leczniczą. Jednym z jego zastosowań jest działanie uspokajające i przeciwdepresyjne. Pomaga na wyczerpanie nerwowe, a to mi potrzebne po początkowej dawce niebezpiecznych piękności:))

Uff! wyczerpana po takiej dawce atrakcji, na wszelki wypadek z góry zjechałam kolejką linową. a nuż Jesień czyhała na mnie z kolejnymi trującymi niespodziankami. Lepiej nie kusić losu:)

Kochani, wszystkim potrzebującym uspokojenia i wyciszenia, też macham na pożegnanie, gałązką dziurawca:))

8 komentarzy:

  1. Piękną miałaś wycieczkę! Wyciąg z gencjany też jest pożyteczny- razem z chmielem i walerianą mają działanie uspakajające. Herbatka z dziurawca dobrze działa zima w połączeniu z hibiskusem. O tym, że dziurawiec ma działanie antydpresyjne mało kto wie, raczej wszyscy kojarzą go z lekiem wspomagającym wątrobę.O d wielu lat można nawet kupić tabletki Deprim, pomagające w stanach depresyjnych.
    A kolejką zjeżdżałaś z Szyndzielni?
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, z Szyndzielni. Przypadkiem trafiłam na ostatni dzień kursowania tej kolejki. Od poniedziałku "poszła" do remontu. Chyba zachowam bilet, bo już historyczny - ze zdjęciem wagoniku, którego już nie będzie. Po remoncie będą inne. O uspokajającym działaniu gencjany w połączeniu z chmielem i walerianą nie wiedziałam. Do Szyndzielni mam bardzo blisko, to właściwie miejska góra, ale po raz pierwszy wybrałam się na piechotę. Sama na szlaku, nie czuję się dobrze. Tego dnia było bardzo dużo turystów, więc i ja odważyłam się wejść.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lata temu miałam średnio miłą przygodę- była mgła i w tej mgle zjeżdżaliśmy z Szyndzielni. W pewnej chwili wagoniki stanęły i zawiśliśmy w tej mgle na niemal godzinę- byłam z ciotką i jej dwojgiem dzieci. Zupełnie nie wiedzieliśmy co mamy zrobić- sąsiednie wagoniki były puste, być może byliśmy jedynymi pasażerami. Nawet krzyczeć nie było jak, bo okna nie otworzysz, drzwi także nie.Byłam przerażona, ciotka też, bo na logikę mogliśmy tak tam sterczeć do końca dnia, do chwili aż zjeżdżałby ktoś z obsługi na dół.
      Tego lata byliśmy w Szczyrku i często chodziliśmy na Klimczok a z Klimczoka na Szyndzielnię i kolejką w dół, żeby zajrzeć do Bielska, potem już wracaliśmy pekaesem do Szczyrku. No ale po tej przygodzie przestaliśmy w ten sposób podróżować do Bielska.

      Usuń
    2. Ja też byłabym przerażona. Nie dziwię się, że zrezygnowaliście z kolejki.

      Usuń
  3. Czytałam z zaciekawieniem co ta "Pani Jesień " Tobie pokaże, same ciekawe rzeczy piszesz o tych roślinach które spotkałaś po drodze. Dużo się dowiedziałam i czekam na następna opowieść. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemnie dowiedzieć się, że Cię zaciekawiłam. Umówimy się na wspólny spacer na Szyndzielnię, może znowu spotkamy coś ciekawego:))
      Pozdrowienia.

      Usuń
  4. Jesień pięknie wygląda - nawet na talerzu:))

    Pozdrawiam jesiennie w oczekiwaniu na naszą polską jesień:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Tobą, jesień na talerzu, ma swoje zalety:)

    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń