wtorek, 31 stycznia 2017

Zimowo

 Nie wiem, czy tylko ja tak mam, czy inni też. Chodzi o to, że od kiedy sprowadziłam do siebie rodziców (sami już sobie nie bardzo radzili) ciągle odczuwam presję czasu. Ciągle czegoś nie zrobiłam, z czym się spóźniłam itd. Właściwie problem nie w tym, że brak mi czasu, brak mi energii - na sprawy tylko moje. Jest tak: zaniedbuję bloga, który sprawiał mi frajdę, zaniedbuję zaglądanie do zaprzyjaźnionych blogów i czuję, że moje kontakty ulegają rozluźnieniu. Najczęściej myślę o tym, że powinnam ale brak mi wewnętrznego napędu, a bez tego, sami wiecie......
"Powinnam" - to słowo robi w moim domu zawrotną karierę. Jest ulubionym zwrotem mojego ojca, skierowanym albo bezpośrednio do mnie, albo słyszę je w rozmowach rodziców, gdzie ojciec kategorycznym tonem stwierdza:... bo ona (czyli ja) powinna...... Zostałam wychowana na grzeczną dziewczynkę i tak mi zostało. Staram się, zapewnić rodzicom komfortową starość, ale żebym nie wiem co robiła, nie jestem w stanie sprostać wszystkim "powinnam". To, co "powinnam" by zadowolić mojego apodyktycznego ojca, odbiera mi całą życiową energię. Kurcze, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie nasze wspólne życie. Myślałam, że będzie można rozmawiać, dyskutować, ustalać wspólnie nasze działania. To były moje wyobrażenia. Rzeczywistość wygląda inaczej. Jest wielki rozkazująco/oceniający ojciec i mała dziewczynka, która ma słuchać i nie dyskutować. Każda próba wyrażenia zdania odmiennego, kończy się obrazą ze strony ojca, a ja mam poczucie winy.  Cholera! po prostu wymiękam!
Sorry, nie planowałam takiego postu,ale wylało się ze mnie. Zmieniam temat, bo się rozpłaczę:)))

Tęsknię za latem i za daliami, które funkcjonują też, pod nazwą: georginie.

Skarpetki: to coś, w czym sypia moja przyjaciółka, bo zawsze jej zimno w stopy. Najczęściej narzeka, że nie może kupić skarpetek nieuciskających. Pomyślałam, poszukałam w głębinach internetu i znalazłam rozwiązanie. Mięciutka, naturalna wełna i skarpetko-kapcie.


 Z rozpędu, zrobiłam kilka par. Dwie posłałam moje lubelskiej przyjaciółce, jedne dostała prawie miejscowa przyjaciółka. Oczywiście,  Viola nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła kilku par samodzielnie na wzór tego co dostała.

Znacie powiedzenie "czarna owca w stadzie"?
Nie wiem, jak mam nazwać to zjawisko:)  przez Bielsko-Białą przepływa rzeka oczywiście -Biała. W centrum miasta, w rzece, jest wielkie stado dzikich kaczek. Wiadomo: samiczki są brązowe, samce szaro-szmaragdowe, a jak nazwać to zjawisko pomiędzy nimi?  Obserwuję je przez cała zimę i to nie przypadek, ona cały czas jest z nimi. Zdjęcia słabe, bo robione starą komórką, która nie jest szczytem techniki:))



6 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale ja co roku od pazdziernika do marca jestem nie do życia- brak mi czasu, energii, pomysłów.Ciągle jestem pod kreską czasową, ciągle coś powinnam zrobić, z czymś nie nadążam.To jest bardzo męczące uczucie.
    Wiesiu, musisz sobie zdać sprawę z tego, że dla taty i mamy , do końca ich dni będziesz tą małą dziewczynką, której trzeba coś nakazywać i ciągle ją pouczać. I nigdy nie będziesz dla nich autorytetem w czymkolwiek, bo nie zawalczyłaś nigdy wobec nich o pozycję samodzielnej, wszystkowiedzącej kobiety.A teraz postępujące zmiany starcze tylko utrwalają w nich dawne pojęcia.
    Gdy się bardzo wcześnie wyleci z domu, a potem nie korzysta się z żadnego wsparcia psychicznego mamy i taty, ten układ- rodzice-dziecko z czasem zanika i rodzice inaczej nieco patrzą na dziecko- wreszcie zaczynają rozumieć, że to już zupełnie oddzielny byt i ta mentalna pępowina zostaje odcięta. Może nieco brutalnie to napisałam, ale tak właśnie jest.Wydaje m mi się, że powinnaś ignorować tę postawę rodziców- a może przy okazji uda ci się napomknąć, że już masz sporo latek i własny rozum, własne upodobania i nawyki. Czasem niestety trzeba to rodzicom uświadomić. Np. zabrać tatę na spacer i wręcz poprosić by się zastanowił co mówi, bo robi Ci przykrość traktując tak jakbyś była małym dzieckiem lub niedorozwiniętą umysłowo osobą dorosłą.
    A ja kupiłam sobie specjalne "skarpety do spania" mięciutkie, delikatne, cieplutkie i w pięknym błękitnym kolorze.Widziałam tez takie skarpety do spania na www.nastopy.pl
    A te kapciuszki są bardzo ładne.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Annabell, staram się podchodzić do problemu ze zrozumieniem i niby wszystko rozumiem, starość, zmiany miażdżycowe itp. ale wiesz, jak to jest: rozum sobie a emocje sobie:)) W moim przypadku to jest tak, z domu wyszłam mając w zasadzie 15 lat (liceum internat, potem studia) i od tego czasu w domu bywałam już tylko gościem. Teraz po tylu latach jak zamieszkaliśmy razem, mój ojciec nie zauważył kilkudziesięcioletniej przerwy, dalej mam 15 lat i trzeba mnie wychowywać. Kapciuszki zrobiłam dla zabicia czasu, ale o dziwo, zaczęły cieszyć się powodzeniem i zrobiłam jeszcze kilka par. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Jesteśmy z Tobą :) Czasem jest pod górkę i życie daje w kość, ale jakośc trzeba iśc do przodu, wiem, że łatwiej to powiedzieć niż zrobić, no ale cóż, nie każdego los jest usłany płatkami róż, prace cudowne :) Bardzo mi się podobają :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. Pcham się do przodu z nadzieją, że wyjdę na prostą. Serdeczności:))

      Usuń
  3. Moja droga skarpetki nadal robię i obdarowuję nimi rodzinę i znajomych. Dziękuje za wzór. Co do opisanej sprawy to mój ojciec traktował mnie do swojej śmierci jak małą dziewczynkę ( a już miałam własna rodzinę i dwójkę dzieci),wymagał żebym w środku nocy dzwoniła że wróciłam z jakiejś podróży bo on się martwił. Narzucał nam swoja wolę i pomysły i gniewał się jak nie chcieliśmy tak zrobić jak chciał. Trzymaj się i do spotkania to się odstresujesz.Pa pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje się, że nie tylko mój ojciec tak ma:))
      Serdeczności Violu.

      Usuń