Trudno mi wyjść poza sztampowe: to lubię, to mnie denerwuje itd.. Pomyślałam, że uniknę pisania frazesów, jak opowiem o sobie przy pomocy obrazów miejsc, z którymi jestem związana, lub takich, które wywierają na mnie wrażenie. Jestem przekonana, że to jacy jesteśmy, w dużej mierze, zależy od tego skąd pochodzimy, a nasze upodobania, pełniej i obiektywniej określają nas samych niż słowa.
Aby obraz był pełniejszy pozwolę sobie zaprosić Was pod ten adres: http://obiektywnie.blog.onet.pl/Stawki-rodzinna-wies-Stefana-S,2,ID391718075,n , autor pięknie opisuje miejsca, które chcę Wam pokazać.
Mam świadomość, mojej fotograficznej amatorszczyzny, ale co tam! Usprawiedliwię się przysłowiem:
"nie to ładne, co ładne ale to, co się komu podoba".Niedawno wybraliśmy się z mężem w moje rodzinne strony. Podstawowym punktem programu jest oczywiście wyprawa na ryby. Normalnie "Moje szczęście", jak nie musi, to nie wstaje o świcie ale wędkarstwo wymaga poświęceń, nawet pobudki o 3.00 nad ranem :). Wstało "Moje szczęście", ja też się obudziłam i wykorzystałam czas na oglądanie mojego pogranicza w porannej mgle.
Zarośla na horyzoncie, to już nie Polska, to Białoruś.
Parująca rzeka Bug
To tyle na dzisiaj:) będzie ciąg dalszy, bo pradolina Bugu, to fascynujące miejsce, jeszcze nie oblegane przez masową turystykę, dlatego tak dzikie i naturalne. Polecam obrazy Stanisława Baja - on też jest zafascynowany tą rzeką. Jego obrazy są mroczne, ale mogłabym na nie patrzeć i patrzeć.
Już wiecie, że kocham to miejsce i zapraszam wszystkich. Do zobaczenia nad Bugiem :).
Piękne te zdjęcia, przepiękne :))))I oddają w pełni poranek nad rzeką :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Jaskółko za uznanie. Miło mi gościć Cię na moim blogu :)
Usuń