Albo pogodzę się z tym, że mam śmietnik, albo założę drugiego bloga, np. Przypadki kobiety samotnej:)), ale zanim to zrobię....
Przy porannej kawie stwierdziłam - mój balkon potrzebuje płytek. Jest idea, jest działanie. W moim przypadku, często najpierw działanie, potem myślenie:)) Kluczyki, samochód, najbliższy supermarket - OBI. Na miejscu, uzgodniłam z miłym panem, że potrzebuję 6 paczek płytek i dwa worki kleju. Miły pan załadował wszystko na wózek. Podziękowałam, popchnęłam i.... zaczęłam myśleć. Sześć paczek płytek po 20 kg każda, dwa worki kleju po 20 kg, razem 180 kg, nie jest mało, trudno, do samochodu dopcham , jakoś załaduję. Na miejscu, paczki podzielę i będę nosiła po trochę. Zaparłam się jeszcze bardziej i pcham wózek z miną " wszystko jest pod kontrolą" . Stoję w kolejce do kasy i łapię na sobie uważne spojrzenie Pana z ochrony, raz, po chwili jeszcze raz. Robię szybki rachunek sumienia, ale nie... nie mam nic na sumieniu i kieszenie puste:)), a pan ochroniarz zmierza w moją stronę. Ludzie patrzą, mi robi się nieswojo. Przyszedł ... z pytaniem, czy mam kogoś do pomocy, czy też jestem sama. Na moje stwierdzenie, że świetnie sobie dam radę, odparł: "nie może tak być, żeby kobieta tak się męczyła, zaraz otrzyma pani pomoc". Chwycił za telefon i zanim przyszła moja kolej do płacenia, pojawił się młody człowiek, który nie dość, że dopchał ładunek do samochodu, to jeszcze załadował wszystko do bagażnika i z troską dopytywał, czy w domu jest ktoś do pomocy. Skłamałam, że tak, co miałam mu powiedzieć i tak z trudem powstrzymywałam łzy bezradności i żalu za szczęściem utraconym. Usiłowałam wręczyć mu jakąś gratyfikację za pomoc, ale nie wziął, mimo moich nalegań. Stwierdził, że jest tu od tego, by pomagać.
Balkon jest już pięknie wyłożony terakotą (nie, nie, sama tego nie robiłam) :)) Ile razy spojrzę na podłogę, tyle razy przypominam sobie bezinteresowną troskę obcych ludzi i reklamowy slogan: Tak się robi w OBI.
I wiecie...., świat nie jest taki zły, jeśli na swojej drodze spotyka się DOBROĆ.
Była zwykłą niebieską butelką, którą przyniosła mi znajoma. Teraz ma wrócić do właścicielki i wygląda dalej, jak zwykła niebieska butelka, ale z kwiatami:))
Dziękuję, że czasem do mnie zaglądacie i nawet zadajecie sobie trud, przeczytania i skomentowania. Cieszą mnie wszystkie Wasze odwiedziny.
Prawdziwe cudo zrobiłaś ozdabiając tą butelkę. Ja cały czas wierzę, ze ludzie są dobrzy, tylko trafiają im się gorsze dni. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa też wierzę w ludzką dobroć i bezinteresowność i często tego doświadczam. Niestety, czasem jest to bezinteresowna złośliwość:))
UsuńPięknie ozdobiona butelka stała się pięknym wazonem!!!To jest siła talentu, Twojego !!!! Pozdrawiam upalnie!!!
OdpowiedzUsuńojej nie wiem, co powiedzieć! czuję się zażenowana Twoimi miłymi słowami:)) Dziękuję:))
UsuńNo to fajnie. w Castoramie też tak jest. Facet pomagał, chociaż byliśmy z Jaskółem:) I to mi się podoba:) Butelka przepiękna:)
OdpowiedzUsuńMoże dożyliśmy czasów, kiedy hasło "Klient nasz pan" nabiera nowego znaczenia:)) Dziękuję za pochwały:))
UsuńPiękna butelka :) Ja też wierzę w ludzi :)
OdpowiedzUsuńMoja wiara w ludzi, czasem prowadzi mnie na manowce, ale i tak wolę myśleć, że są dobrzy, uczynni i bezinteresowni:)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Tchnęłaś w tę butelkę drugie wspanialsze "życie' , jest piękna. Ludzie mam nadzieję że nie są tacy źli, a dobro do nas powraca. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLudzie są wspaniali choćby dlatego, że zawsze jakiś osobnik potrafi zaskoczyć albo niespodziewaną dobrocią albo..... wolę nie myśleć czym:))
UsuńPozdrawiam serdecznie
urocza ta butelka, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń