Od wczoraj pada. Mokro i ponuro, poprawiam sobie nastrój moim ulubionym marcinkiem i mocną czarną kawą. Marcinek - to pyszne ciasto, niestety nie do kupienia w moim mieście. Jedyne znane mi miejsce "przebywania" marcinka, to cukiernia w Siemiatyczach. Problem jedynie w tym, że to ponad sto kilometrów ode mnie. Dlatego, przyjemność jedzenia tym większa, że nieczęsta. Deser jest bardzo praco chłonny, składa się z 9 warstw cieniutkiego ciasta przełożonego bitą śmietaną - pychota! Na dalszym planie i na następnym zdjęciu, jedna z ostatnich moich prac - gałązka orchidei.
|
Marcinek - ostatnie 3 kawałeczki przyjemności |
O, jakie to piękne! Znaczy się te Twoje kwiatki!
OdpowiedzUsuńJa też akurat z kawką. Dziękuję za komentarz na moim blogu, bo dzięki temu zajrzałam do Ciebie i mi się spodobało. :)