Butelka miała być kolorowa |
i jest kolorowa |
Ale oprócz pokazania niebieskiej butelki, chcę Wam jeszcze opowiedzieć o jednej z moich tzw. fanaberii, czyli o kurach, a właściwie o pisklęciu odrzuconym przez matkę.
Na szczęście przy pomocy mąki zmieszanej z kaszą manną udało się je trochę oczyścić. Jeden wrócił do kwoki, a tego niestety wyrodna matka nie chciała, no i zaczeła się zabawa...
Samotny pisklak, pozbawiony swojego stada, piszczał rozdzierająco.
Matka zastępcza w postaci koguta-zabawki niestety nie sprawdziła się :(.
Pomógł Tofi, który od początku był bardzo zainteresowany sprawą. W pierwszej chwili przestraszyłam się, że zje sierotę, ale okazało się, że nasz pies został kwoką zastępczą.
Swoją rolę pełnił z oddaniem i całym psim zaangażowaniem.
Tofi wyprowadza małego na spacer
Na szczęście, po pięciu dniach, kwoka zdecydowała się przyjąć małego pod swoje skrzydła,
Kurki biegają po ogrodzie, moja mama dopytuje, po co mi kury jeśli nigdy wcześniej ich nie miałam? Sama nie wiem; no właśnie - po co mi kury?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz