czwartek, 19 lipca 2012

A jednak się zdarza...

Wróciłam wczoraj z zakupów i okazało się że w jednym ze sklepów, policzono mi dwukrotnie ten sam towar. Nie powiem, trochę mnie to ruszyło ale trudno. "Po odejściu od kasy reklamacji nie uznaje się".  Siedziałam, myślałam i wymyśliłam... żądanie reklamacji?  Powinnam była reagować od razu a że ja, gapa i kiepska z matematyki - moja strata. Reakcja na nieprawidłowość? Owszem. Od pomysłu do realizacji, w moim przypadku droga nie jest długa:). Zadzwoniłam do sklepu, zaznaczając że nie upominam się o zwrot kasy, informuję jedynie o zdarzeniu.  O dziwo, potraktowano sprawę poważnie.  Zapewniono, że sprawdzą i oddzwonią. Po godzinie, zadzwonił  przedstawiciel sklepu z przeprosinami i zaproszeniem po zwrot nadpłaconej kwoty.
To jeszcze nie wszystko. Wczoraj miałam naprawdę dobry dzień:)).
Po tym telefonie, zadzwoniła pani z firmy ubezpieczeniowej w kórej, od lat ubezpieczamy nasze nieruchomosci i pojazdy. Pani na wstępie zapytała, czy już opłaciłam polisę za moje auto, bo jeżeli nie, to bardzo dobrze. Kwota do zapłaty będzie sporo niższa. Nie uwzględniono wszystkich moich zniżek.
No i proszę wystarczą dwa telefony i życie staje się cudne, a ludzie krysztłowej uczciwości.

To wszystko, pewnie dlatego że wcześniej, spotkałam nad stawem zaklętą księżniczkę :))




2 komentarze:

  1. Myślę, że Twoja silnym atutem w rozmowie było to, iż nie od razu domagałaś się zwrotu pieniędzy. Rzadko kiedy ludzie tak reagują w podobnych sytuacjach. A i sklep zareagował tak , jak trzeba. Myślę, że częściej błędne kwoty są powodowane zwykłą nieuwagą niż chęcią dodatkowego zysku u kasjerek ( co też się przecież zdarza). To chyba książę. Trzeba było cmoknąć, może...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację że to książę :)) przegapiłam taką okazję!

      Usuń