Witam i dziękuję wszystkim, którzy zechcieli mnie odwiedzić. Ganutell - to XVI wieczna, wywodząca się z Malty, sztuka tworzenia kwiatów z nici i drucików. Zachwyciła mnie i tylko o tym planowałam pisać, ale blog, jak życie...zmienił się wraz z nieoczekiwaną zmianą w moim życiu.
czwartek, 11 października 2012
Uwięziona w raju
Jeszcze nie mogę w to uwierzyć, że tak w jednej chwili może runąć całe życie, że miejsce o którym dotychczas my sami i wszyscy nas odwiedzajacy mówili " kawałek raju", stanie się moim ciężarem.
Widok z okna
Widziane z okna
Widziane z okna
Tofi też tęskni za panem
W tym raju zostałam sama z Tofim i już wiem, że na pewno tu nie zostanę. Wracam do miasta
To było spełnienie marzeń mojego Andrzeja o spokojnym miejscu na jesień życia. Zbudował je od podstaw, od zapuszczonego zarośniętego szuwarami kawałka nieużytku. Spełnił swoje marzenie i odszedł.
Masz rację Wojtku, to jest Raj. Powinien służyć komuś, kto podobnie, jak mój mąż będzie kochał wodę, ryby i wszystkie prace z tym związane. Myślę, że poradziłabym sobie z ogrodem ale nie ze stawem, stąd moja decyzja. Nasza/moja Arkadia powinna służyć szczęśliwej rodzinie. Samotna kobieta w Raju, to marnotrawstwo :)))
Prześliczne miejsce. Nie rób tego, nie wyjeżdżaj do miasta. Będziesz podwójnie tęsknić, podwójnie będzie Cię boleć- za mężem i za rajem. Jeżeli dasz radę utrzymać dom, to zostań. Naprawdę po jakimś czasie ból łagodnieje, a Ty będziesz już spokojnie chodzić po ogrodzie i z wyciszeniem myśleć o waszych wspólnych chwilach w tym miejscu. W mieście będzie Ci jeszcze trudniej bez tej pamięci, bez miejc odniesienia.
Lubię ten dom i ogród. To duża działka, ponad 4000m i myślę, że sama nie dam rady zadbać o nią, a na pewno nie o staw. To była domena męża. Syn mieszka ponad 400km dalej, nie mogę liczyć na jego pomoc. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto doceni to miejsce i Raj nie zginie, będzie trwał dalej i będzie cieszył szczęśliwych ludzi, bo to dobre miejsce.
Raj... Mało widziałam tak pięknych ogrodów, a trochę ich pooglądałam. To Twoja decyzja. Chociaż serce mi boli, jak pomyślę, że ktoś zechce przerobić to miejsce.
Dziękuję za słowa uznania, ten ogród był naszą dumą, kochaliśmy w nim pracować. Jeszcze mam ten Raj. Nie wiem skąd to przeświadczenie, ale czuję, że trafi do kogoś, kto podobnie jak my będzie dbał o to miejsce.
Z czasem będzie Ci tęskno za miejscami gdzie chodziliście razem. Ból nie mija jest tylko trochę mniejszy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiem, będę już zawsze tęskniła i żadne nowe miejsca ani nowi ludzie nie zapełnią dziury w sercu. Ot taka ze mnie pęknięta filiżanka.
UsuńBajecznie...marzę o takim miejscu...ale rozumiem Twoja decyzję! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTo było spełnienie marzeń mojego Andrzeja o spokojnym miejscu na jesień życia. Zbudował je od podstaw, od zapuszczonego zarośniętego szuwarami kawałka nieużytku. Spełnił swoje marzenie i odszedł.
UsuńTo miejsce nie może stać się ciężarem, bowiem jest nadal Rajem. Nie daj się z niego wygnać!!!
OdpowiedzUsuńMasz rację Wojtku, to jest Raj. Powinien służyć komuś, kto podobnie, jak mój mąż będzie kochał wodę, ryby i wszystkie prace z tym związane. Myślę, że poradziłabym sobie z ogrodem ale nie ze stawem, stąd moja decyzja. Nasza/moja Arkadia powinna służyć szczęśliwej rodzinie. Samotna kobieta w Raju, to marnotrawstwo :)))
UsuńPrześliczne miejsce. Nie rób tego, nie wyjeżdżaj do miasta. Będziesz podwójnie tęsknić, podwójnie będzie Cię boleć- za mężem i za rajem. Jeżeli dasz radę utrzymać dom, to zostań. Naprawdę po jakimś czasie ból łagodnieje, a Ty będziesz już spokojnie chodzić po ogrodzie i z wyciszeniem myśleć o waszych wspólnych chwilach w tym miejscu. W mieście będzie Ci jeszcze trudniej bez tej pamięci, bez miejc odniesienia.
OdpowiedzUsuńLubię ten dom i ogród. To duża działka, ponad 4000m i myślę, że sama nie dam rady zadbać o nią, a na pewno nie o staw. To była domena męża. Syn mieszka ponad 400km dalej, nie mogę liczyć na jego pomoc. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto doceni to miejsce i Raj nie zginie, będzie trwał dalej i będzie cieszył szczęśliwych ludzi, bo to dobre miejsce.
UsuńRaj... Mało widziałam tak pięknych ogrodów, a trochę ich pooglądałam. To Twoja decyzja. Chociaż serce mi boli, jak pomyślę, że ktoś zechce przerobić to miejsce.
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania, ten ogród był naszą dumą, kochaliśmy w nim pracować. Jeszcze mam ten Raj. Nie wiem skąd to przeświadczenie, ale czuję, że trafi do kogoś, kto podobnie jak my będzie dbał o to miejsce.
OdpowiedzUsuń