Irysy, moje ulubione. Pięknie tam rosły, kwiaty miały wielkie i ciężkie, trzeba było przywiązywać je do palików, bo inaczej przewracały się i łamały. Najpiękniejsze były te w odcieniach fioletu.
Były też żółte..... i będą, moja wyobraźnia i ręce pracują nad tym:)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz