poniedziałek, 15 października 2012

Patrzę z boku...

Zbieram z podłogi klocki rozsypane przez wnuczkę i odnoszę tę czynność do mojej obecnej sytuacji.
Próbuję wyciszyć na chwilę emocje i włączyć rozum. I jak na moment uda mi się ta sztuka, to mówię sobie: jesteś dużą dziewczynką, pozbieraj swoje klocki z podłogi i mimo, że Bóg/los/przeznaczenie, jakkolwiek by to zwać, pozbawiło cię części klocków, to z tego co zostało, chyba da się jeszcze coś zbudować.  Możliwe, że będzie to koślawa budowla, ale zacznę układać te cholerne klocki od nowa. Wierzę Wojtkowi, że Raj dalej jest Rajem. Violi i Jaskółce, że potrzeba czasu, by ból złagodniał. W chwilach dominacji rozumu nad emocjami wiem, że nie ja pierwsza i nie ostatnia i wtedy przypomina mi się przysłowie często cytowane przez moją rosyjską przyjaciółkę "iszczi wozmożnosti, nie priczin" szukaj możliwości, nie przyczyn (z powodu, których nie możesz czegoś zrobić). Napisałam w brzmieniu fonetycznym, bo nie mam pojęcia, gdzie w synowskim komputerze szukać cyrylicy:))
To takie moje pomysły, jak staję obok siebie i patrzę z boku. Obiecuję sobie, że od zaraz zaczynam składać moje klocki w nową budowlę, jeszcze nie wiem, czy wyjdzie z tego dom, czy szopa ale może ważny jest sam proces budowy....
Sama dziwię się temu, co piszę, może fakt, że na kilka dni wyjechałam z domu do Bielska-Białej do syna (wczoraj były drugie urodziny mojej wnuczki) pozwolił mi na inne spojrzenie na rzeczywistość?.

10 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że masz bliskich, którzy Cię wspierają!Przykre to, ale żyć trzeba!Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę, nie zawsze z pozytywnym skutkiem :)

      Usuń
  2. Uściskaj swoja wnusię i pomyśl że to teraz dla niej trzeba żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnusię uściskałam, otrzymałam za to buziaka:) Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Tak. Spotkania z bliskimi, dobrymi ludźmi to jest ten moment, kiedy można na chwile znaleźć wytchnienie od ciężaru bólu. A co do klocków? Mogę tylko powiedzieć, że ja po 2 tygodniach spania na środkach uspokajających wzięłam się ostro do tworzenia nowej domowej rzeczywistości. Przejęłam obowiązki ojca, faceta w domu no i musiałam zacząć zarabiać dodatkowo (odtąd przez 15 lat na dwóch etatach i godzinach zleconych), bo renta na dwoje dzieci była mizerna. I ten galop uratował mnie od depresji. Klocki... Planuj, rachuj, kombinuj.. Przyniesie również oderwania się smutnych myśli. A potem wejdziesz w etap realizacji i będzie coraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, co mówisz Jaskółko. Nie pogrążam się w niebycie tylko wtedy, kiedy muszę coś zrobić, załatwić, rozmawiać z ludzmi itd. Trudno mi planować cokolwiek. Zmuszam się do robienia rzeczy niezbędnych i to tylko dlatego, że należę do kategorii "obowiązkowych dziewczynek" i jak wiadomo, że coś trzeba zrobić,to trzeba...
      Ufam w Twoje słowa i dziękuję za nie.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, czy na pewno odżywam. Czuję się, jak na wzburzonych falach (chociaż nigdy nie przeżyłam burzy na morzu), raz wynosi mnie na szczyt, widzę słońce i mam wrażenie, że wszystko najgorsze mam za sobą i nagle ponownie wciska mnie w głębię bez dna. Energię przyjmuję z wdzięcznością.

      Usuń
  5. Życie - klocki... A wiesz, to bardzo mądre! Muszę i ja spojrzeć na swoje życie, jak na budowę z klocków. I poprzestawiać niektóre. Nie doświadczyłam aż tak radykalnie ciężkiej zmiany, jak Ty, ale też byłam nad przepaścią i ledwie się wgrabałam z powrotem. Dużo klocków poleciało w tę przepaść. Ale przecież dużo jeszcze zostało, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, masz rację, dużo klocków jeszcze nam zostało, a tam, gdzie ich zabraknie może po prostu zaplanujemy okno? Takie by można było przez nie zaglądać w przeszłość, bo wspomnienia nawet te bolesne dają siłę.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń