Pewnie, tak było, gdyby nie moja osobista tragedia. Muszę załatwić sprawy związane ze spadkiem. I tu okazało się, że do tej pory żyłam w nieświadomości, co znaczy być petentem w urzędzie. Nie nie mam nic do urzędników, jako takich. Natomiast poziom skomplikowania procedur rzuca mnie na kolana. Ot taki sobie przykład. Potrzebuję wypisu z rejestru gruntów:
- Biuro obsługi klientów - stoję w kolejce z wnioskiem.
- Składam wniosek - mam zgłosić się za tydzień za pokoju na 3 piętrze.
- Za tydzień, wspinam się na 3 piętro - dostaję kwit do kasy.
- Idę do kasy - kasa w sąsiednim budynku. Stoję w kolejce ok. 15 min.
- Wracam na 3 piętro (bez windy) z opłaconym kwitem.
- Czekam jeszcze 20 min i nareszcie! Dostaję upragniony wypis z rejestru gruntów.
W każdym razie, po miesiącu biegania, gromadzenia niezbędnych dokumentów, już byłam pewna, że tylko wizyta u notariusza i procedura działu spadku zostanie zakończona, ale nie, nie może być tak prosto.
Kubeł zimniej wody na głowę. W księdze wieczystej nieruchomości widnieje ostrzeżenie, że zapisy księgi są niezgodnie ze stanem faktycznym. O co chodzi? ano o to, że urząd administracji publicznej od 10 miesięcy nie złożył wniosku o ujawnienie w księdzie wieczystej faktu, przejęcia z urzędu, na rzecz Skarbu Państwa 0, 0003ha mojej działki. Przepis stanowi, że czynność ta, winna być wykonana niezwłocznie. Upłyneło 10 miesiący, ale cóż to wobec wieczności.... urząd ma czas. Dla mnie oznacza to, że dopóki ksiąga wieczysta nie zostanie uporządkowana, ja jestem ograniczona w swoim prawie własności i nie mogę dokonać żadnej czynności prawnej na własnej nieruchomości. Urząd nie wie, kiedy tego dokona. Na razie, na ten cel, nie ma wolnych środków (kwota ok. 300/400zł), poza tym, teraz załatwiane sprawy z 2009r, a moja jest z roku 2012,więc o co chodzi !? Czy to nazywa się arogancją władzy?
W tej sytuacji, mam trzy możliwości:
- zrobić awanturę w Urzędzie - już zrobiłam:),
- napisać skargę na bezczynność i opieszałość urzędników - wiem co mi odpiszą (sama swojego czasu zajmowałam się załatwianiem skarg w moim miejscu pracy),
- zaskarżyć sprawę do sądu - pewno bym wygrała, ale potrwa to kilka miesięcy jeśli nie dłużej.
Współczuję ...
OdpowiedzUsuńMiła jest świadomość, że Ktoś jest obok, przynajmniej myślami. Dzięki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń