wtorek, 30 października 2012

Składanie życia

I znowu składanie życia,
z codziennego: dzień dobry  i  dobranoc...

Próbuję, powracać do prac, które sprawiały mi radość. 
Nawinęła mi się pod ręce nić w kolorze "starego złota" i wyszła broszka.



Dodatkowo odrobina zabawy:)),  czy wiecie, co to za krzewinka  przysypana śniegiem?
Dla ułatwienia dodam, że w naszym klimacie, raczej nie zimmuje w gruncie. Na pewno nie u mnie na wschodzie, toteż powinnam szybko zabrać ją do domu.


niedziela, 28 października 2012

Zimowy dzień

Nic nowego nie zrobiłam, za to przyszła zima do Raju i wygląda tak:









    
 
  









Pozdrawiam wszystkich bardzo, bardzo cieplutko:))

poniedziałek, 22 października 2012

Anioł Stróż

"mojego Anioła Stróża nie widać
choć nie zazdrości archaniołom
nie strzeże nikogo jak na obrazku
przewraca kładkę po której idę
rzuca w przepaść na zbitą głowę
wyciąga za nogawki
pyta - jak leci..."

Nie Anioł Stróż - ks. Jan Twardowski.

Chyba taki anioł stróż mi się trafił. Podstawia nogę, nie strzeże od rozpaczy i bólu ale jednocześnie pozwala  doświadczyć wspaniałej miłości i przyjaźni. Nie ochronił mnie przed największą tragedią, pozwolił, by złamało się moje serce, ale otoczył ciepłem dobrych słów i gestów. Dał okruchy innych serc, może po to by, okruszek po okruszku skleić moje złamane serce? Wyciągnął w moją stronę pomocne ręce, czasem zupełnie obcych ludzi.  Może po to by, zatrzymały mnie spadajacą w otchłań...
Kiedy poskarżyłam się Światu, nie spodziewałam się, że kogoś to obejdzie - myliłam się.
Dziękuję Wam kochani. Jesteście tymi zbawczymi rękami chwytającymi mnie,  bym nie spadła w przepaść.
Violi http://koralikiidruciki.blogspot.com/ )za piękny prezent


http://koralikiidruciki.blogspot.com/
 Jaskółce http://poranek55.blogspot.com/ za mądre słowa i  poszturchiwanie :)) bym zrobiła coś nowego
Wojtkowi http://szukajwojtka.blogspot.com/ za rzeczowe spojrzenie na moje rozchwiane emocje.
I wszystkim pozostałym, którzy zostawili i zostawiają  mi dobre słowa.

Obiecuję sobie, że od tego momentu postaram się pamiętać o tym, że nie jest sztuką opierać się na innych. Sztuką jest przyjąć pomoc z wdzięcznością, ale nie obciążać innych, swoim cierpieniem.

Myślałam, że nigdy nie wrócę do moich ganutelli, jednak wróciłam.
Zrobiłam je Violi w podziękowaniu za bezinteresowny piękny prezent.
Mam nadzieję, że przypadną Jej do gustu:))






niedziela, 21 października 2012

Ostatni prezent

Róża
Zrobiłam ją w czasie wyjazdu męża. Miał ją zobaczyć po powrocie - nie zobaczył...
Dałam Mu ją w tę najdłuższą z podróży.






Myślałam, że nie zrobiłam zdjęcia. Dzisiaj po raz pierwszy sięgnęłam po aparat i okazało się, że jednak jest.

poniedziałek, 15 października 2012

Patrzę z boku...

Zbieram z podłogi klocki rozsypane przez wnuczkę i odnoszę tę czynność do mojej obecnej sytuacji.
Próbuję wyciszyć na chwilę emocje i włączyć rozum. I jak na moment uda mi się ta sztuka, to mówię sobie: jesteś dużą dziewczynką, pozbieraj swoje klocki z podłogi i mimo, że Bóg/los/przeznaczenie, jakkolwiek by to zwać, pozbawiło cię części klocków, to z tego co zostało, chyba da się jeszcze coś zbudować.  Możliwe, że będzie to koślawa budowla, ale zacznę układać te cholerne klocki od nowa. Wierzę Wojtkowi, że Raj dalej jest Rajem. Violi i Jaskółce, że potrzeba czasu, by ból złagodniał. W chwilach dominacji rozumu nad emocjami wiem, że nie ja pierwsza i nie ostatnia i wtedy przypomina mi się przysłowie często cytowane przez moją rosyjską przyjaciółkę "iszczi wozmożnosti, nie priczin" szukaj możliwości, nie przyczyn (z powodu, których nie możesz czegoś zrobić). Napisałam w brzmieniu fonetycznym, bo nie mam pojęcia, gdzie w synowskim komputerze szukać cyrylicy:))
To takie moje pomysły, jak staję obok siebie i patrzę z boku. Obiecuję sobie, że od zaraz zaczynam składać moje klocki w nową budowlę, jeszcze nie wiem, czy wyjdzie z tego dom, czy szopa ale może ważny jest sam proces budowy....
Sama dziwię się temu, co piszę, może fakt, że na kilka dni wyjechałam z domu do Bielska-Białej do syna (wczoraj były drugie urodziny mojej wnuczki) pozwolił mi na inne spojrzenie na rzeczywistość?.

czwartek, 11 października 2012

Uwięziona w raju


Jeszcze nie mogę w to uwierzyć, że tak w jednej chwili może runąć całe życie, że miejsce o którym dotychczas my sami i wszyscy nas odwiedzajacy mówili " kawałek raju", stanie się moim ciężarem.










Widok z okna

Widziane z okna
 

Widziane z okna

       




Tofi też tęskni za panem
                                   
W tym raju zostałam sama z Tofim i już wiem, że na pewno tu nie zostanę. Wracam do miasta

wtorek, 2 października 2012

Uczę się żyć


".... widać można żyć bez powietrza"( M. Pawlikowska -Jasnorzewska) przekonuję się o tym każdego poranka, kiedy się budzę.
Kiedyś zobaczyłam w sklepie reprodukcję (niestety bez nazwiska autora), urzekła mnie. Ten obraz wciągał, zapraszał.
Światło w oknie dawało poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Chciałoby się wejść z zimowego chłodu do tego ciepłego domu i zostać tam. Kupiłam obraz i powiesiłam tak, by był pierwszym widokiem po przebudzeniu, mogłam na niego patrzeć i patrzeć. Dalej patrzę na ten sam obraz, ale w oknie nie widzę światła. 

źródło: internet

Dziękuję wszystkim za wsparcie, Wasze komentarze przywracają mnie do rzeczywistości i są mi bardzo, bardzo potrzebne, bo uczę się żyć.  Bez mojego ciepłego, bezpiecznego miejsca na ziemi
i bez punktu odniesienia.