Nie wiem, czy tylko ja tak mam, czy inni też. Chodzi o to, że od kiedy sprowadziłam do siebie rodziców (sami już sobie nie bardzo radzili) ciągle odczuwam presję czasu. Ciągle czegoś nie zrobiłam, z czym się spóźniłam itd. Właściwie problem nie w tym, że brak mi czasu, brak mi energii - na sprawy tylko moje. Jest tak: zaniedbuję bloga, który sprawiał mi frajdę, zaniedbuję zaglądanie do zaprzyjaźnionych blogów i czuję, że moje kontakty ulegają rozluźnieniu. Najczęściej myślę o tym, że powinnam ale brak mi wewnętrznego napędu, a bez tego, sami wiecie......
"Powinnam" - to słowo robi w moim domu zawrotną karierę. Jest ulubionym zwrotem mojego ojca, skierowanym albo bezpośrednio do mnie, albo słyszę je w rozmowach rodziców, gdzie ojciec kategorycznym tonem stwierdza:... bo ona (czyli ja) powinna...... Zostałam wychowana na grzeczną dziewczynkę i tak mi zostało. Staram się, zapewnić rodzicom komfortową starość, ale żebym nie wiem co robiła, nie jestem w stanie sprostać wszystkim "powinnam". To, co "powinnam" by zadowolić mojego apodyktycznego ojca, odbiera mi całą życiową energię. Kurcze, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie nasze wspólne życie. Myślałam, że będzie można rozmawiać, dyskutować, ustalać wspólnie nasze działania. To były moje wyobrażenia. Rzeczywistość wygląda inaczej. Jest wielki rozkazująco/oceniający ojciec i mała dziewczynka, która ma słuchać i nie dyskutować. Każda próba wyrażenia zdania odmiennego, kończy się obrazą ze strony ojca, a ja mam poczucie winy. Cholera! po prostu wymiękam!
Sorry, nie planowałam takiego postu,ale wylało się ze mnie. Zmieniam temat, bo się rozpłaczę:)))
Tęsknię za latem i za daliami, które funkcjonują też, pod nazwą: georginie.
Skarpetki: to coś, w czym sypia moja przyjaciółka, bo zawsze jej zimno w stopy. Najczęściej narzeka, że nie może kupić skarpetek nieuciskających. Pomyślałam, poszukałam w głębinach internetu i znalazłam rozwiązanie. Mięciutka, naturalna wełna i skarpetko-kapcie.
Z rozpędu, zrobiłam kilka par. Dwie posłałam moje lubelskiej przyjaciółce, jedne dostała prawie miejscowa przyjaciółka. Oczywiście, Viola nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła kilku par samodzielnie na wzór tego co dostała.
Znacie powiedzenie "czarna owca w stadzie"?
Nie wiem, jak mam nazwać to zjawisko:) przez Bielsko-Białą przepływa rzeka oczywiście -Biała. W centrum miasta, w rzece, jest wielkie stado dzikich kaczek. Wiadomo: samiczki są brązowe, samce szaro-szmaragdowe, a jak nazwać to zjawisko pomiędzy nimi? Obserwuję je przez cała zimę i to nie przypadek, ona cały czas jest z nimi. Zdjęcia słabe, bo robione starą komórką, która nie jest szczytem techniki:))