Podobno żeby było lepiej, najpierw musi być gorzej. To właśnie teraz jest gorzej. Nic nie mogę znaleźć, wszystko jest w innym miejscu niż mi się wydawało, albo nie ma wcale. Mój tzw. dobytek leży spakowany w trzech różnych miejscach i czeka..... na co? aż zwolni się moje mieszkanie (za jakieś dwa tygodnie).
Pomyślałam, że jak nie mogę zabrać się do Ganutell, to opowiem o wrażeniach z pobytu na Łotwie.
Pokażę kilka zdjęć, zrobionych z myślą o blogowych przyjaciółkach:)). Pomysł wydawał mi się prosty, bo w moim chaosie, odnalazłam aparat fotograficzny z zawartością jeszcze nie skopiowanych zdjęć i ...... Aparat? mam ! kabelek do połączania z komputerem? mam! i klapa! aparat rozładowany, kabelek do ładowarki? Oczywiście w futerale! tak mi się wydawało - nie ma, nie wiem w którym worku:((( No to przerwa!
Dzisiaj poddałam się, nie szukam, kupiłam nowy kabelek:))
Teraz drugie podejście do tematu:)))
Prawdą jest, że milczałam przez dłuższą chwilę, ale cały czas o Was myślałam i zaraz to udowodnię:)
W maju byłam w Rydze – piękne miasto!
Spacerując po starym mieście, rzucił mi się w oczy, szalony kolorowy kogut, stojący w oknie wystawowym.
Od razu przypomniały mi się "Crazy poduszki" Jaskółki. Z myślą o niej, szybciutko zrobiłam fotkę. Szybciutko i trochę ukradkiem, bo sprzedawcy niechętnym okiem patrzą na takie działania:), ale co tam! To przecież dla przyjaciółki :)
W maju byłam w Rydze – piękne miasto!
Spacerując po starym mieście, rzucił mi się w oczy, szalony kolorowy kogut, stojący w oknie wystawowym.
Od razu przypomniały mi się "Crazy poduszki" Jaskółki. Z myślą o niej, szybciutko zrobiłam fotkę. Szybciutko i trochę ukradkiem, bo sprzedawcy niechętnym okiem patrzą na takie działania:), ale co tam! To przecież dla przyjaciółki :)
Potem spotkałam zwierzyniec w koszyku. Oczywiście ” cyknęłam” cały kosz włóczkowych zwierząt, bo przecież pamiętam, że kolejna blogowa ulubienica - Janeczka, jest mistrzynią szydełka i drutów - może znajdzie tu jakieś inspiracje?
To, z myślą o sobie:)) Zauroczyły mnie te, nawet nie wiem jak nazwać - wiatraczki? Lubię wietrzne dzwonki, ale raczej nie powieszę na balkonie. Może ich dźwięk będzie denerwował sąsiadów? A takie coś? Jeszcze pomalowane na jakieś fajne kolory, czemu nie? Kręci się to to wdzięcznie, nawet przy najmniejszym wietrze.
Kurczę nie mam męskiej ręki , której mogłabym zlecić wykonanie, ale wydaje się dość proste. Takie cienkie listewki widziałam w OBI, problem, to wywiercenie otworów i przycięcie w odpowiedni sposób. Potem to już tylko przeciągnąć sztywny kawałek drutu i skleić pod odpowiednim kątem. Może spróbuję zrobić samodzielnie. Trochę boję się wiertarki i piły;)
Kurczę nie mam męskiej ręki , której mogłabym zlecić wykonanie, ale wydaje się dość proste. Takie cienkie listewki widziałam w OBI, problem, to wywiercenie otworów i przycięcie w odpowiedni sposób. Potem to już tylko przeciągnąć sztywny kawałek drutu i skleić pod odpowiednim kątem. Może spróbuję zrobić samodzielnie. Trochę boję się wiertarki i piły;)
I jeszcze jedno moje zachwycenie. Ogromne kamienne ptaki. Były na sprzedaż, ale…… za ciężkie, za duże, nie zmieściły by się w torebce i za drogie :) Wobec tego, pozostaną jedynie na zdjęciu.
Poza tym, Ryga jest przepięknym miastem. Dobrze się tam czułam, pewno jeszcze kiedyś wrócę.
Rękodzielniczyć nie mogę z wiadomych powodów, to co mi pozostało? Poszłam na koncert. Od 18 lat, w jednym z lubelskich kościołów, od czerwca do października, odbywają się koncerty pod wspólnym tytułem "Międzynarodowy Festiwal Organowy", szczegóły tu: Koncertował duet: Georgij Agratina- fletnia Pana, cymbały i Robert Grudzień - organy, fortepian. Uwielbiam organy, a w połączeniu z cymbałami lub fletnią Pana było to cudowne połączenie. Dwie godziny minęły niepostrzeżenie. Potem wychodzisz na zewnątrz i...... świat wydaje się lepszy, ludzie piękniejsi. Chce się żyć !!! .
Rękodzielniczyć nie mogę z wiadomych powodów, to co mi pozostało? Poszłam na koncert. Od 18 lat, w jednym z lubelskich kościołów, od czerwca do października, odbywają się koncerty pod wspólnym tytułem "Międzynarodowy Festiwal Organowy", szczegóły tu: Koncertował duet: Georgij Agratina- fletnia Pana, cymbały i Robert Grudzień - organy, fortepian. Uwielbiam organy, a w połączeniu z cymbałami lub fletnią Pana było to cudowne połączenie. Dwie godziny minęły niepostrzeżenie. Potem wychodzisz na zewnątrz i...... świat wydaje się lepszy, ludzie piękniejsi. Chce się żyć !!! .
Pozdrawiam Was Kochani serdecznie.
Kamienne ptaki super! nie mam ogrodu ale jak bym miała to takie ptaki bym postawiła, a nie takie potworki z gipsu jakie niektórzy mają w swoich ogrodach.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też, są super! Nie mogłam napatrzeć się na nie.
Usuń